Historia Muzyki Gospel – Korzenie


Historię Gospels nakreśliłem już ogólnie, widzianą z lotu ptaka nad przestrzenią Czasu. Dziś zaczynam nieco głębszą wycieczkę w Przeszłość, by zapuścić sondę poszukiwań prototypów amerykańskich „spiritual songs”, a także motywów powstania popularnej pieśni religijnej.
Znajdziemy się zatem w XV i XVI stuleciach, wśród psalmów, hymnów i chorałów protestanckiej Europy. Bowiem, wśród krytycznych postaw wobec praktyk Kościoła Katolickiego – ceremonializmu, dogmatów, przepisów etc. – dość ważne miejsce zajmowały kwestie partycypacji wiernych, języka ojczystego, prostoty i szczerości, zarówno w kazaniach jak i wspólnym śpiewaniu. Wspólnym! Dla Marcina Lutra była to sprawa istotna, choć akceptował obecność śpiewu profesjonalnego. Mimo niezaprzeczalnego piękna twórczości takich mistrzów polifonii kościelnej, jak Palestrina, Jasquin Des Pres, Gabrielli czy Di Lasso, dla reformatów-protestantów była to tylko muzyka dla muzyki. Chorały i hymny Lutra, a później Jana Sebastiana Bacha, określiły granice dzielące pieśni całych kongregacji od śpiewu profesjonalnego. Już bowiem papież Marceli napomniał Palestrinę słowami: „To jest przepiękne, mój synu, ale Wszechmogący nie zrozumie ani jednego słowa …” To prawda, iż polifonia nie sprzyjała czytelności słów, a więc treści. Była rozkoszą muzykalnego ucha i intelektu, lecz dla prostych ludzi w kościele miała tylko znaczenie wystroju; nawet gdyby chcieli, nie mogli uczestniczyć w profesjonalnej sztuce przerastającej ich możliwości, zatem o partycypacji (współuczestniczeniu) nie było mowy. Ludziom pozostawały proste kolędy, czy nieliczne pieśni wielkopostne, a to dla reformatów było o wiele za mało.
Idea hymnów religijnych, łączących wiernych w jedną modlitewnie śpiewną całość, materializowała się w różnych protestanckich wyznaniach: w hymnach Braci Morawskich, pieśniach Hugenotów, ale najpełniej i z daleko biegnącymi konsekwencjami – w Anglii.
Sytuacja „wyjściowa” była tu bowiem o wiele bardziej sprzyjająca niż na kontynencie europejskim. Angielska muzyka artystyczna była zawsze mocno związana z muzyką ludową i popularną i to miało również swe odbicie w muzyce sakralnej, jeszcze przed oderwaniem się Kościoła Angielskiego od Rzymu. Polifonia, której pionierami byli Anglicy przez sześć stuleci, wtargnęła tu do muzyki popularnej w postaci kanonów „ad infinitum” z angielska zwanych „rounds”, a istnieje też hipoteza, iż to twórcy muzyki artystycznej zapożyczyli sobie imitacyjność z ludowych rounds. (W USA, w górach stanu Tennessee, wiejska ludność pochodzenia angielskiego do dziś pielęgnuje śpiew imitacyjny). Najstarsze skarby popularnej muzyki angielskiej i szkockiej, ballady, swoją metrycznością i melodiami zaczęły służyć treściom religijnym już w połowie XVI stulecia, kiedy to angielscy duchowni jęli tłumaczyć psalmy Dawida na angielski. Jak wiemy, podobne przedsięwzięcie miało miejsce nieco później w Polsce pod koniec XVI-go „złotego wieku”. W odstępie jednego roku ukazały się wpierw poetyckie tłumaczenia Jana Kochanowskiego, a następnie muzyka Mikołaja Gomółki (1580 r.), który ukształtował ją świadomie prosto, z przeznaczeniem „nie dla Włochów, ale dla Polaków, dla naszych prostych domaków”.
Ta deklaracja przystępności, wyrosła z ducha Reformacji, była o tyle charakterystyczna, że Gomółka był katolikiem i dedykował swe „melodye” krakowskiemu biskupowi Piotrowi Myszkowskiemu, nie tając jednak, iż myślał również o innowiercach.
W Anglii, takiej połączonej operacji, poeta-kompozytor, odpowiadała wielość poetyckich inicjatyw i znikomy udział kompozytorów. Teksty psalmów tworzono z myślą o istniejących ludowych melodiach angielskich i szkockich. Był to rodzaj żywiołu. W roku 1559 Królowa Elżbieta, jako formalna głowa Kościoła Angielskiego, udzieliła poddanym zezwolenia na śpiewanie psalmów i „spiritual songs” w kościołach, „ku pocieszeniu i radości”. Już w następnym roku – na 19 lat przed Janem Kochanowskim – ukazuje się drukiem Psałterz Thomasa Sternholda, metrycznie (tj. sylabami) dostosowany do balladowego „common meter”. Od tej pory melodie balladowe miały służyć obficie psalmodii i hymnodii. Nie znaczy to by nie było kompozytorów, chętnych pisania muzyki do psalmów w angielskim tłumaczeniu. Anglia Elżbietańska kipiała muzyką – była w rzędzie muzycznych potęg Europy. Sama Królowa, grająca biegle na wirginale, hojnie wspierała twórców, takich jak Byrd, Gibbons, Farnaby, czy Allison. Jednak praktyka łączenia pslamicznej poezji z ludowymi melodiami stała się tradycją, zarówno dla „kawalerów”, Purytanów oraz królewskich piratów, jak załoga okrętów Sir Francisa DrakeŐa, polującego na Hiszpanów u brzegów Ameryki Południowej. Najwybitniejszym kompozytorem psalmów był Richard Allison, któremu udało się połączyć piękno z kontrapunktyczną prostotą, tak lubianą przez zwykłych ludzi.
Psalmy stały się główną muzyką brytyjskich Kolonii w Ameryce Północnej w XVII stuleciu, gdzie konkurowały ze sobą dwa style: styl ludowy (Early New England Folk Style) polegający na swobodnej ornamentacji i improwizowanych odstępstwach od podstawowej melodii oraz styl uporządkowany (regular singing). Ten pierwszy okazał się później fascynujący dla czarnych niewolników, ale w XVII wieku był ostro krytykowany przez wielu duchownych, którzy też nie oszczędzali wysiłków, by pouczyć wiernych i wydawali drukiem instrukcje dotyczące łatwego śpiewania na głosy. W tym czasie ulubionymi stały się poetyckie tłumaczenia Hery Ainswortha metrycznie urozmaicone, choć dające przewagę cechom balladowej zwrotki, z linijkami na przemian ośmio i sześcio sylabowymi:
„The Lord to me a shepheard is
wont therefore shall not I
He in the folds of tender grass
does cause me down to lie”. (Ps 23)

Wydana w Cambridge, Massachusetts, „Pełna Księga Psalmów Wiernie Przetłumaczonych na Angielskie Metrum” stała się pierwszą książeczką drukowaną w angielskich Koloniach w Ameryce Północnej. Znajdowały się w niej również instrukcje i przykłady co do łączenia poetyckich tekstów za znanymi powszechnie melodiami.
Już pod koniec XVII wieku pojawiać się zaczęła inna poezja religijna, nie związana z Biblią – hymny. Dla wyobraźni i sposobu płomiennego śpiewania Białych i Czarnych w Ameryce brytyjskiej okazały się jeszcze bardziej istotne niż psalmy. Ale to już sprawa następnego odcinka.

Andrzej Schmidt [RUaH 3, str. 21]
przedruk za zgoda magazynu Ruah

,

Skip to content